niedziela, 31 sierpnia 2008

Wrzuty? czy Wyrzuty?

Panie... nie przyjdzie to nigdy na ciebie... Skąd ja znam ten tok myślenia? "To mnie nie dotyczy", "ja nigdy bym tak nie mógł", "To mnie się nie przytrafi przenigdy". Taaaa... A potem upadam, twarzą prosto w ziemie i ryczę: "Dlaczego?"
No właśnie: Dlaczego? Czy nie dlatego, że nie myślę "po Bożemu, ale po ludzku"?
Panie ucz mnie pokory wobec moich słabości oraz wobec Twojej wielkości.

środa, 27 sierpnia 2008

Początek - po raz drugi...

No i w końcu zabrałem się znowu do pisania... Nie wiem, czy ktokolwiek, to jeszcze czyta, ale nie to jest najważniejsze... Piszę, bo lubię, piszę, bo chcę...
*****
Potrzeba mi wytrwałości. Chociażby takiej, jaką miała św. Monika, która przez długie lata ze łzami modliła się o nawrócenie swego syna - Augustyna. I w końcu mogła widzieć [go] chrześcijaninem katolikiem.
Jakże daleki jestem od takiej postawy. Jakże bardzo łatwo ulegam zniechęceniu - w codzienności i pracy nad sobą... A dzisiaj w Ewangelii słyszę ostrzeżenie: Biada wam... przewodnicy ślepi...
Panie nie daj mi zadowolić się tym, co mam, ale ciągle pragnąć czegoś więcej!

czwartek, 26 czerwca 2008

Mistrz świata

...tłumy zdumiewały się Jego nauką... Jak nie wiele potrafi już mnie zaskoczyć. Wydaje mi się, że pozjadałem wszystkie rozumy i jestem mistrzem świata - i to we wszystkich dziedzinach na raz. A przecież tak nie jest.
Wciąż bardziej podobny jestem do tego nieroztropnego /czyt. głupiego/ budowniczego, który stawa dom na ulotnych mrzonkach i dalekosiężnych planach bez pokrycia i solidnych fundamentów codzienności... Wciąż potrzeba mi przypominać:
nie każdy, który Mi mówi "Panie, Panie!", wejdzie do królestwa niebieskiego...

środa, 25 czerwca 2008

Winogrona z ciernia?

Strzeżcie się fałszywych proroków... Jakże aktualne są dziś te słowa. Jak wielu stara się mi udowodnić, że to właśnie Oni najlepiej znają moją przyszłość, że tylko dzięki nim zmienię ją na lepszą...
Jakże często właśnie oni okazują się
moimi największymi wrogami, bo zwodzą mnie i prowadzą ku smutkowi i obawie przed jutrem. A recepta na szczęście jest prosta: poznacie ich po ich owocach...

piątek, 20 czerwca 2008

Wieczne

mól i rdza niszczą... złodzieje włamują się i kradną... Tak jest właśnie natura tego, co ziemskie - jest krótkotrwałe i ulotne. Niepostrzeżenie, ale systematycznie - jak przez mola i rdzę, albo nagle i w najmniej oczekiwanym momencie - jak przez złodzieja, może zniknąć, przestać istnieć.
Ziemskie jest czasowe i nietrwałe. Niebieskie - WIECZNE i trwałe. Prosty wniosek, ale jak trudno zastosować go na co dzień. Jak trudno nie pędzić jedynie za chwilowym uwielbieniem, wygodą, odrobiną "prestiżu"...
Gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje... Nie daj mi Panie sprzedać mego serca jedynie za ziemskie błyskotki.

czwartek, 19 czerwca 2008

On wie!

wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba... Więc po co się modlić? Przecież Ojciec wie, że "chleba powszedniego", że "życia bez pokus", że "zbawienia" nam potrzeba! Tak ON WIE! Tylko, czy ja wiem?
Modlitwa nic (dokładnie nic) - poza chwałą Jego ukazana światu - dodać Bogu nie może. Za to wszystko może dla mnie uczynić, wszystko w mym życiu zmienić... Módlmy się zatem, byśmy nei byli jak poganie, którzy dużo mówią, ale mało rozmawiają ze swym bogiem.

środa, 18 czerwca 2008

Wyjaśnienie

... jest potrzebne! Daaaaaaawno mnie tu nie było. Trochę to z lenistwa, a trochę z powodu natłoku ważnych wydarzeń, które mnie dotyczyły ostatnio. Odnosi się to szczególnie do mojej posługi jako wikariusza w parafii w Lublinie. Otóż:
1. zostaję tu na (przynajmniej) kolejny rok
2. zmieni się mój przełożony
3. nadal chcę pisać tego bloga (tylko nie wiem, czy ktoś w ogóle go czyta)
4. 15 czerwca miała miejsce historyczna uroczystość - poświęcenie/dedykacja naszego kościoła parafialnego (było masę przygotowań, ale wszystko wyszło ok.)
To tyle z mojej historii...
Pozdrawiam wszystkich czytających!

PS
Słowo na dziś: Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi... Wszystko, co czynię czynię dla siebie i dla Boga, a nie dla opinii ludzi. Tak przynajmniej powinno być!

czwartek, 22 maja 2008

Jak to?

Jak On może nam dać ciało do spożycia? To pytanie z Kafarnaum przypomniało mnie się, gdy szedłem dziś w procesji za Tym, który daje nam się cały... I nie mam zamiaru tu nikogo oceniać, ale mijaliśmy wielu (zwłaszcza młodych), którzy z rękoma założonymi lub schowanymi w kieszeni przypatrywali się (tak! przypatrywali się) temu, co obok nich się działo.
I nie wiem, czy to pytanie pojawiało się w ich głowach, czy nawet ono tam nie zagościło... ale mnie było jakoś tak smutno, że nawet przyklęknąć, nawet skłonić głowy, zamilknąć na chwilę nie potrafili...
Tylko, czy to ich wina? Przecież obok nich stali często też ich rodzice, a może i dziadkowie... przecież przechodził ich katecheta(ja)
... Czy nie stało się tak, jak się stało, bo ja nie potrafiłem im odpowiedzieć na to ważne, choć trudne pytanie: JAK TO?!
Panie spraw, bym potrafił nie tylko nauczać o Tobie, ale i świadczyć.

wtorek, 20 maja 2008

Spytać

...nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać. I miało to określone skutki! Chrystus bowiem mówił im o swojej śmierci i zmartwychwstaniu, a oni zajęci sobą nie mieli odwagi dowiedzieć się czegoś więcej, więc milczeli. Zrozumieli te słowa opatrzenie, więc postanowili "pozajmować sobie stołki".
I ja także często uciekam od Słowa Bożego w codzienną szarzyznę, albo różową przyszłość. A przecież Słowo mówi mi i o tym, co dzisiaj i o tym jak ma być jutro. A jeśli nie rozumiem czegoś, to zawsze mogę się SPYTAĆ Jezusa.
Panie rozniecaj we mnie ogień gorliwości o Twoje słowo.

poniedziałek, 19 maja 2008

Wierni

...często wrzucał go nawet w ogień i w wodę, żeby go zgubić. Demon działa zawsze podstępnie, zawsze z wielką mocą, która jest w stanie nas powalić. Nie oznacz to jednak, że jesteśmy wobec tego bezsilni. Nie oznacza, ze mamy się poddać.
Nawet jeśli nam nie wychodzi walka, to możemy (i powinniśmy) przychodzić do Chrystusa. Nie bądźmy NIEWIERNI na sposób uczniów Chrystusa, ale właśnie WIERNI Jego nakazom: ten rodzaj można wyrzucić tylko modlitwą i postem.
Panie Jezu nawracaj moje serce ku twojemu Prawu, które uwalnia spod mocy Złego.

sobota, 17 maja 2008

Osobno

...zaprowadził ich samych OSOBNO na górę wysoką. Tam przemienił się wobec nich. Tak to już jest, że aby spotkać Chrystusa przemienionego trzeba nam się oddalić czasem od naszej codzienności, od huku miast i gwizdu muzyki w naszych uszach.
Ale wiecznie tam nie będziemy! Prędzej, czy później i my zejdziemy z góry, by wrócić do szarej codzienności. Wrócimy jednak inni, jeśli rzeczywiście zobaczymy przemienionego Pana. Ten widok bowiem i w nas wiele może przemienić - przede wszystkim nasze serce.
Jeszcze nie wszystko będziemy pojmować, ale świadomość obietnicy zmartwychwstania pozwoli przeżyć skandal krzyża z podniesionym czołem.
Panie zabierz mnie na górę przemienienia i zajaśniej przed mymi oczyma blaskiem swej Boskiej chwały.

czwartek, 15 maja 2008

Inaczej

...nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie! Jakże często - nie tylko z racji imienia - jestem podobny do Piotra. Nie zastanawiam się, jak widzi to Bóg, ale ciągle zamartwiam się co ludzie powiedzą... Nie próbuję nawet zapytać się o Jego wolę, ale wolę swoją wolę... Nie zatrzymuję się gdy podpowiada mi bym się zmienił, ale drażliwy jestem na najmniejsze słowo krytyki od bliźniego...
A zatem działam, myślę i wybieram INACZEJ niż Bóg, nie po Bożemu... I aż boję się wypowiedzieć za Kim w takim razie idę... Panie nie oddalaj mnie sprzed swoich oczu, ale ulecz moje zranione serce.

środa, 14 maja 2008

Sługa czy Przyjaciel?

Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego... Apostołowie słyszeli i widzieli Jezusa. Poznawali Go przez czyny i słowa. Właśnie dlatego mogli stać się Jego świadkami - bo wpierw stali się przyjaciółmi, przed którymi nic nie ukrywał, bo wszystko im oznajmił.
I dla nas ta łaska jest dostępna. Możemy słuchać Jego Słowa i odkrywać jego znaczenie w swoim życiu. Możemy też doświadczyć Jego Mocy i dzięki temu wyzwalać się z własnych ograniczeń.
Czy więc wiem, co czyni mój Pan? Bo przecież od tego zależy, czy będę sługą, czy przyjacielem Jego... Panie naucz mnie i okaż mi swą miłość, bym chciał być z Tobą.

wtorek, 13 maja 2008

Nau(cz)ka

...zaczęli rozprawiać między sobą o tym, że nie mają chleba. Apostołowie! Mieli obok siebie, w lodzi Jezusa, a rozmawiali o chlebie. Chrystus zaprasza ich do przemiany serc, a oni pamiętają jedynie o brzuchu. Jezus przypomina im swoje cuda, a oni nic nie rozumieją, nie pojmują... Apostołowie!
A ja? Czy pamiętam, że obok mnie jest Jezus? Że On jest w stanie nie tylko mnie nakarmić, ale i że mnie zbawił? Że cuda
działy się nie tylko wówczas, ale że i moje życie jest cudem!
Jakże często potrzeba mnie to przypominać! Panie dawaj mi każdego dnia Swoją NAUKĘ!

poniedziałek, 12 maja 2008

Posłuszni

Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie [mój Syn] - prosi Maryja - Matka Kościoła (bo pod tym tytułem dziś ją czcimy). Co mamy uczynić, abyśmy byli Jej POSŁUSZNI?
Przywołajmy słowa Biskupów polskich z 1971 roku, bo (niestety) ciągle są one jakże aktualne: w Polsce, kraju, gdzie dotychczas kobietę-matkę otaczano wielką czcią (...) wmówiono w kobietę, że jej szczęściem jest uwolnienie się od macierzyństwa. Trzeba więc dzisiaj przywrócić godność matki i macierzyństwa. Idzie o to, aby kobieta wszędzie, na każdym odcinku życia w rodzinie, w pracy zawodowej, społecznej, publicznej, działała na sposób właściwy, po macierzyńsku. Trzeba dziecku, które ma prawo do istnienia, do domu, do miłości przywrócić matkę. Trzeba przywrócić świadomość posiadania Matki naszemu Narodowi, Kościołowi, Rodzinie ludzkiej.
Takie zadanie postawili przed Polakami Biskupi przed laty. Takie zadanie stoi przed nami i dzisiaj.

piątek, 9 maja 2008

Pytanie

Czy miłujesz mnie? To PYTANIE Chrystusa porusza nie tylko Piotrowe serce, ale (nomen omen) także moje serce. Czy kocham bezinteresownie Chrystusa, czy też raczej "załatwiam" sobie dobre stanowisko, wykorzystując apostolskie koneksje?
Dziś spowiadałem dzieci przed I Komunią Świętą i pomyślałem sobie, że bardzo do tej sytuacji pasuje powyższe pytanie o miłość do Boga. Niestety nie jest to pytanie na które odpowiedź jest prosta i jednoznaczna. A przecież tak bardzo bym chciał by tak było!
Panie spraw, bym na nowo zapragną kochać - Ciebie i bliźniego, a nie tylko siebie samego.

środa, 7 maja 2008

Tutaj

Ojcze... nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego... Modlitwa Chrystusa z Wieczernika stawia dziś przede mną jasną perspektywę na życie: koniec jego jest u Ojca, ale "na razie" mam pozostać "na świecie". A to oznacza, że TUTAJ jest mi dane zadanie kroczenia do Ojca. To TUTAJ także mogę i mam spotykać tych, którym mogę wskazać Boga (którego spotkałem w swoim życiu).
Nie łatwe to zadanie, gdy spojrzę na nie przez pryzmat moich grzechów, ale przecież Chrystus modli się i prosi za mną. A skoro tak, to wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia... Mogę więc także nieść innym tę prawdę, że Zbawienie jest dostępne dla nas w Chrystusie Zmartwychwstałym.
Panie ożyw mą nadzieję, że jestem zdolny do przemiany swego serca, aby świat stal się bardziej Twój.

wtorek, 6 maja 2008

Pokora

Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie. Niby to wiem. Niby wiele razy to już słyszałem... A jednak wciąż próbuję dotrzeć do Boga, do Zbawienia, po swojemu: swoimi drogami, czy raczej bezdrożami.
Pycha jest jednym z najcięższych grzechów, bo najtrudniej się jej pozbyć. Początek leczenia wymaga przyznania się do tego, że jest się pysznym, a do tego potrzeba POKORY. "I kółko się zamyka" Pozostaje jedynie modlitwa i prośba: o cud, o interwencję. Inaczej nic z tego nie będzie!
Panie ożyw me serce, by wreszcie chciało zaufać Tobie, a nie sobie.

poniedziałek, 5 maja 2008

Wiedzieć...

Teraz mówisz otwarcie... Teraz wiemy, że wszystko wiesz... Dlatego wierzymy... Jakże naiwne są te słowa uczniów. Wiemy, więc wierzymy...
Sam rozum wystarczy, by przyjąć zbawcze orędzie Chrystusa? Nie wystarczy! Gdyby było inaczej nie byłoby tych, którzy - choć bardzo inteligentni i wykształceni - odrzucają wiarę i Boga. Nie było by także naszych wątpliwości, bo wszystko byśmy WIEDZIELI.
A zatem nie wystarczy jedynie WIEDZIEĆ. Abym przyjął Chrystusa, abym za Nim poszedł, bym nie uciekł w obliczu cierpienia, czy przeciwności, potrzebny mi jest Jego Duch i wiara, która opiera się nie na rozumie, ale na nadziei zbawienie - którą jest właśnie ON.
Panie nie daj mi Cię "przemyśleć", ale ucz mnie, jak mam Tobie bardziej zaufać.

sobota, 3 maja 2008

Nasza Królowa

Dzisiaj trochę nietypowo... Zapraszam do poczytania tutaj.

piątek, 2 maja 2008

Bóg z nami

...doznajecie smutku... jednak was zobaczę, i rozraduje się wasze serce, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać... To jest prawda naszego życia: składa się ono z chwil wesołych, radosnych i smutnych, przygnębiających. Przeważnie przecież nie jest wypełnione tylko tymi pierwszymi, albo tylko tymi drugimi.
Często niestety jednak zapominamy, że każda z tych chwil jest nam dana od Boga i że w Jego perspektywie mogę i powinienem je przeżywać. Bo przecież nasz Bóg to Emmanuel - BÓG Z NAMI; to Jezus - Bóg zbawiający!
A skoro tak, to spotkanie z Nim - pośród naszej codzienności - może największy smutek nawet przemienić w radość. Radość, której nikt i nic nie zdoła nam odebrać. Bo jeśli Bóg z nami, któż przeciwko nam?
Panie naucz mnie przeżywać każdą chwilę mego życia w Twojej obecności!

czwartek, 1 maja 2008

Radość

Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił... Jakże prorocze są te słowa. To co dla świata jest dziś radością, to najczęściej napawa smutkiem serca wierzących. To co, raduje chrześcijan, jest - co najmniej - głupstwem dla świata.
Pocieszające jednak, że smutek [nasz] zamieni się w radość. Stanie się tak, jeśli tylko zaakceptuję historię mojego życia i odniosę ją do miłości Boga.
Spraw Panie, by smutek nie zamykał nas na Radość, która od Ciebie pochodzi.

środa, 30 kwietnia 2008

Religijność czy wiara?

Widzę, że jesteście pod każdym względem bardzo religijni... znalazłem też ołtarz z napisem: "Nieznanemu Bogu"... Tak, na pewno Grecy ateńscy byli bardzo religijni. Pobożność i liczne obrzędy doprowadzili do perfekcji. Co więcej tego, kto nie uznawał istnienia bogów, uważali nie tylko za ateistę, ale za kogoś nienormalnego. Ale czy mieli wiarę? Czy to wszystko nie było jedynie jakimś zewnętrznym systemem zabezpieczenia się - także przed "nieznanym Bogiem".
Jakże często mylę pobożność i religijność (które nie są złe), z prawdziwą wiarą. Jakże często szukam jedynie zabezpieczeń, a nie "osobowego przylgnięcia do Boga, całkowitego powierzenia sie Jemu i uznania całej prawdy, którą On objawił" (KKK)?!
Panie nie pozwól mi chodzić tylko po powierzchni. Przymuszaj mnie, bym chciał wniknąć w głebię, bym otworzył się na Twojego Ducha i łaskę wiary.

wtorek, 29 kwietnia 2008

Głupota?!

Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście... Od wielu tygodni w jakiś niezwykły i szczególny sposób towarzyszy mi to zdanie z Mateusza. Czasem stosuję je jako "zdanie-wytrych", a czasem faktycznie pokazuję innym, że ma ono sens - głębszy niż tylko wyżalenie się przed Panem.
Dzisiaj jednak dopiero dotarło do mnie, że właściwie ostatnio sam rzadko się do tego zdania stosuję. Czy to rutyna czy brak wiary? Dlaczego nie przychodzę, skoro innym to polecam. Wiem, gdzie jest lekarstwo, a jednak nie stosuję go sam... Trzeba mnie żałować, czy raczej współczuć GŁUPOTY?!
O Panie przywróć memu sercu pokój, który tylko od Ciebie może pochodzić... daj duszy ukojenie!

poniedziałek, 28 kwietnia 2008

Daleko

Każdy, kto was zabije, będzie sądził, że oddaje cześć Bogu. Jakże DALEKO człowiek musi odejść od Boga, by sądzić, że śmierć drugiego może go do Niego na nowo zbliżyć. Jakże DALEKO trzeba stanąć od światła, by dać sobie wmówić, że ciemność jest dobra. Jak bardzo trzeba zatwardzić serce, by nie usłyszeć, że Bóg jest miłością i nie ma w Nim żadnej ciemności...
Panie, daj mi poznać moją ciemność. Nie pozwól mi odejść od Ciebie. Pomóż mi kochać Brata...

sobota, 19 kwietnia 2008

Poznać

Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie... Nie łatwe zadanie stawisz Chryste przed swymi uczniami. Oni wiedzieli (a nie tylko wierzyli), że jeden jest tylko Bóg i nie ma innego. Nie ławo więc było im przyjąć, że Bóg jest w Tobie...
A jak to jest z nami? Czy nie jest dokładnie na odwrót? Przechodzimy nad podstawową prawdą naszej wiary, jak nad czymś oczywistym, albo raczej za trudnym, by się nad tym na chwilę pochylić. A przecież to właśnie ta prawda jest wyznacznikiem "bycia chrześcijaninem" - wiara w to, że (jak powiedział Chrystus) gdybyście Mnie POZNALI, znalibyście i mojego Ojca.
Znamy Chrystusa... Znamy? Na prawdę? Czy tylko tak się nam wydaje?! A przecież nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie... Poznajmy Ojca, a to nam wystarczy!

piątek, 18 kwietnia 2008

Mieszkanie

W domu Ojca mego jest mieszkań wiele... Idę (...) przygotować wam miejsce. Jakże ważne dla mnie jest to zapewnienie: mam w Niebie przygotowane MIESZKANIE... Czeka na mnie! Ale, czy w nim zamieszkam?
Chrystus uczynił wszystko, co trzeba było, by mi to miejsce "zarezerwować": przez swoją śmierć wybawił nas od śmierci, a Jego zmartwychwstanie jest zadatkiem naszego zmartwychwstania. (2 prefacja wielkanocna) Czy potrafię to docenić. Często niestety nie...
Co zrobić? Nawrócić się... prosić o mądrość... nie wiem... Daj Panie mi tę łaskę, bym to pojął i przyjął!

czwartek, 17 kwietnia 2008

Szczęśliwy

Sługa nie jest większy od swego pana... Wiedząc to będziecie błogosławieni, gdy według tego będziecie postępować. Jakże logiczne i zdawać by się mogło oczywiste stwierdzenie. Sługa mniejszy jest od swego pana... dziecko od rodzica... podwładny od przełożonego... uczeń od nauczyciela...
Mniejszy nie znaczy, że gorszy lub mniej godny. Nie! Ma tylko zazwyczaj mniej do powiedzenia, mniej doświadczenia, mniej kompetencji do bycia tym "na górze" - w tej chwili (może się to zmienić, ale nie teraz).
I iluż smutków, kłótni, obrażonych i urażonych uniknąłbym, gdybym wiedząc o tym, według tych słów żył... Byłbym autentycznie błogosławiony, czyli SZCZĘŚLIWY.

środa, 16 kwietnia 2008

Światło Słowa

Ja przyszedłem na świat jako światło, aby każdy, kto we mnie wierzy, nie pozostał w ciemności. Jeżeli więc wierzę - i nie mówię tu tylko o słownych deklaracjach, ale o wierze, którą dostrzec można w naszych czynach - to mam możliwość stanięcia w ŚWIETLE, które rozproszy mroki nocy i sprawi, że wszystko stanie się jasne.
Mam możliwość dotarcia do źródła takiego poznania, które nie tylko rozbudzi intelekt i rozum, ale także moje serce i wolę. Sprawi ono, że nie tylko będę wiedział „co”, ale także „jak” i zapragnę właśnie tak żyć.
Droga do poznania Prawdy i kroczenia za Nią jest więc tylko przez to jedno – przez Słowo Boże. To SŁOWO, które stało się ciałem i zamieszkało między nami. Prościej się nie da. Prościej nie można.
To dlatego Chrystus upomina: Kto gardzi Mną i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: słowo, które powiedziałem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym.
Słowo Boże, słowo Boga ma bowiem właśnie taką moc – moc, aby osądzić nasze postępowanie... i naszą wiarę. Nie bójmy się zatem brać Słowa Bożego do ręki. Tam możemy spotkać Żywego Zbawiciela.

wtorek, 15 kwietnia 2008

Stado

...wy nie wierzycie, bo nie jesteście z moich owiec. Słowa jak policzek. Słowa prawdy. Nie wierząc - wykluczamy się ze STADA-Kościoła. Nie wierząc (sami) stawiamy się poza kręgiem zainteresowania... poza zasięgiem łaski... poza (!) zbawieniem.
Moje owce słuchają mojego głosu... Nie tylko słyszą, ale także słuchają - są temu głosowi posłuszne. Takich owiec nikt nie wyrwie (...) z ręki Pasterza i Ojca. ON jest większy od wszystkich... Większy od moich grzechów, pokus i wszelkiego zła (i tego, co do niego prowadzi). Większy, więc oprzeć się mogę na Nim, by pokonywać swoje słabości mocą Jego łaski...
Panie Boże, wołaj za mną i spraw bym chciał usłyszeć Twój głos. Bym zawrócił ze ścieżki niepewnej na drogę Twojej nauki, bo tylko te słowa są dla mnie nadzieją i życiem.

poniedziałek, 14 kwietnia 2008

Ofiara

...życie moje oddaję, aby je znów odzyskać. Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Słowa Chrystusa - Dobrego Pasterza. Poruszające słowa. Słowa prawdy o OFIERZE jaką ze swego życia złożył za mnie mój Pan. Nikt i nic nie było Go w stanie do tego zmusić. On uczynił to "tylko" z miłości. Nie po to, by nad nami panować, ale by nam dać Siebie... Nie po to, by nam coś narzucać, ograniczać nas jakoś, ale by dać nam wolność...
Co ja z tym robię? Jak ja tym żyję? Ciągle jeszcze nie potrafię zapłakać nad sobą i uradować się ze zmartwychwstania na które wolno mi mieć nadzieję... Może kiedyś w końcu jedno i drugie uczynię naprawdę...

niedziela, 13 kwietnia 2008

Pasterz

...[pasterz] staje na (...) czele, a owce postępują za nim... Oto cała prawda o PASTERZU - naszym Pasterzu, Jezusie Chrystusie. Nic, co dotyczy naszego życia (poza uczynionym grzechem) nie jest Mu obce. Zanim ja przeżyję głód, chłód, odrzucenie, zagrożenie życia, samotność, pokusy, niezrozumienie, posądzenie o wariactwo, ukrzyżowanie, biczowanie i Zmartwychwstanie... wcześniej to wszystko ON już przeżył... On już tego doświadczył... Czyż to nie zachęca do tej odrobiny wysiłku, by chcieć się zmieniać?! Przecież przyszedł, by [owce] miały życie i miały je w obfitości. Obym zapragną żyć tak, jak ON - mój Pasterz.

sobota, 12 kwietnia 2008

Słowa

Trudna jest ta mowa... Rozbrajająca szczerość! Czy mnie na taką stać? Czy potrafię jasno przyznać się do tego, że wiele z tej "mowy" mi nie pasuje, że chętnie pozmieniałbym ją natychmiast? Nie prawda? A ile czasu upłynęło od ostatniego grzechu?
Jestem wolny, więc mogę dokonać wyboru, ale Jezus jasno deklaruje: Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i życiem. Tylko te SŁOWA... Boże Słowa!
Nie ma więc co wierzgać... chociaż są pośród nas (czyżbym i ja?!), którzy nie wierzą...
Chcę wierzyć... chcę żyć... chcę słuchać i słyszeć... i powtórzyć kiedyś za świętym Patronem: Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego...

piątek, 11 kwietnia 2008

Ten Sam

Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki...
Na sianku, w żłobie... Na kolanach, na bruku, we krwi... i biały, w złocie - TEN SAM - nasz PAN...
Jak więc nie spożywać, jak nie karmić się? Przecież pragnę żyć - wiecznie, bez końca - cokolwiek by to oznaczało.

środa, 9 kwietnia 2008

Każdy!

Widzieliście Mnie, a przecież nie wierzycie. Codziennie spoglądam na mego Pana... Codziennie biorę Go w moje niegodne ręce... Codziennie spotykam w moim życiu - w chwilach radości i smutku... i ciągle nie wierzę...
Nie, to nie to, że jestem ateistą. To
też, nie to , że zupełnie brak mi wiary... Ale jaka ona jest? Od przypadku do przypadku... od zrywu do zrywu... "od czasu, do czasu"...
A jednak pocieszają mnie słowa Mistrza:
jest wolą Ojca mojego, aby KAŻDY, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne... KAŻDY - więc i ja i TY!

wtorek, 1 kwietnia 2008

Wywyższony

Trzeba wam się powtórnie narodzić... Nie tylko Nikodem nie zrozumiał tych słów! Jakże często i ja udaję, że nie wiem o co chodzi. Jakże często stawiam pytanie: Jakżeż to się może stać?
Ale nie zawsze też chcę usłyszeć odpowiedź Jezusa: potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego...
Wywyższono nie tylko na Krzyżu, ale przede wszystkim w moim życiu. Potrzeba, by ON i tylko ON był ponad mną. Inaczej ja zaczynam górować nad Nim... przez gniew, lenistwo, pychę, chciwość, nieczystość, nieumiarkowanie, zazdrość...
O co więc chodzi? O nawrócenie... o zmianę myślenia i działania... o to, bym ja się uniżył, a wtedy On będzie WYWYŻSZONY. Tylko wtedy będę miał życia wieczne... tylko wtedy i ja zostanę wywyższony ponad ziemię - czyli wezmę dział w radości świętych!

poniedziałek, 31 marca 2008

Łaska

Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą... Piękne słowa powitania! Ale nie tylko. Bo przecież to też słowa pocieszenia i umocnienia.
Bóg stawia Maryję przed nie łatwym zadaniem, ale nie pozostawia Jej wobec niego samej. Przychodzi od początku z łaską, błogosławieństwem, ze swoją obecnością.
Jak często o tym zapominam... Jak często zamiast zwrócić się do Niego, biadolę zanim wykonam cokolwiek... On jest i działa! On jest łaskawy i miłosierny! I mówi mi dziś: wystarczy ci mojej łaski!

niedziela, 30 marca 2008

Wiara z cierpienia

Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż [ją] do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym... Jakże prosto Tomasz mógł doświadczyć przejścia od nie-wiary do wiary prawdziwej. Dotknąć Pana i wyznać: Pan mój i Bóg mój. Zazdroszczę mu tego!
Ale te słowa Jezusa pokazują mi i tę prawdę, że i ja mogę doświadczyć spotkania z Nim... że i ja mogę uwierzyć... Warunek? Dotknąć rzeczywistości śmierci, cierpienia i bólu w moim życiu i zobaczyć, że i tam jest obecny żywy, zmartwychwstały PAN.
Paweł napisał, że
wiara rodzi się ze słyszenia. Myślę, że może także zrodzić się z (i w) cierpienia...

czwartek, 27 marca 2008

Jest!

...dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? To pytanie dotyczy nie tylko Apostołów... dotyczy nie tylko czasu po zmartwychwstaniu... Ono dotyka także mnie... dzisiaj, w XXI wieku!
Dlaczego wątpię? Bo moja wiara jest tak słaba, że gdy tylko tracę Jezusa z oczu, zaraz pojawia się podpowiedź złego... Podsuwa mi on zawsze wątpliwość w stylu: "Pan Bóg zapomniał o tobie", "Już Mu na tobie nie zależy", "Może to wszystko nie prawda?"
Co wtedy mam uczynić? popatrzcie na moje ręce i nogi - mówi Jezus - to JA JESTEM!

niedziela, 23 marca 2008

Odwaga

...nie bójcie się! ...szukacie Jezusa Ukrzyżowanego. Nie ma Go tu, bo zmartwychwstał... (Mt 28, 5n).
Odwagi, co nawet grzech pokonać może... odwagi, co źródło ma w pustym grobie Jezusa... odwagi, co przynosi pokój serca... odwagi Zmartwychwstania - życzy wszystkim.

piątek, 21 marca 2008

czwartek, 20 marca 2008

Tajemnica Miłości

Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? proste pytanie, ale jakże trudna odpowiedź! Bo przecież Apostołowie stanęli wobec wielkiej tajemnicy - ich Nauczyciel stał się oto ich Sługą...
I ja staję dziś przed Wielką Tajemnicą. Bóg ukryty pod postacią Chleba i Wina... Bóg działający przez i w grzeszniku... Bóg kochający aż po śmierć, tego, który kochać nie potrafi... Oto TAJEMNICA. Ale powiem więcej - oto prawdziwa MIŁOŚĆ.
Cóż wobec tego mogę uczynić? Tylko zamilknąć, bo tajemnicy nie można pojąć inaczej, jak milczeniem...
Panie niech wielbi Cię moje serce!

środa, 19 marca 2008

Wielka Środa

Zaprawdę, powiadam wam: jeden z was mnie zdradzi. Trzeba nam dzisiaj usłyszeć te stanowcze Jezusowe słowa. Co więcej – dziś do każdego z nas można by powiedzieć – chociaż raz już w życiu zdradziłeś swojego Boga. Dla pieniędzy – jak Judasz, dla bezpieczeństwa – jak Piotr, przez niewiarę – jak Tomasz... Zdradziłeś.
Zdradziłem – nie raz! I co dalej? Pan Bóg Mnie wspomaga, dlatego jestem nieczuły na obelgi, dlatego uczyniłem twarz moją jak głaz i wiem, że wstydu nie doznam. Dziękuję Bogu za te słowa Izajasza. One mnie pocieszają, bo pokazują, że wstyd tylko w obliczu Boga może być dobry... że tylko tam znajdę z niego uwolnienie. Oto Pan Bóg Mnie wspomaga. Któż Mnie potępi?

poniedziałek, 17 marca 2008

Wielki Poniedziałek

Arcykapłani (...) postanowili stracić również Łazarza, gdyż wielu z jego powodu odłączyło się od Żydów i uwierzyło w Jezusa.
Czy jestem podobny do Łazarza, który dla innych jest znakiem mocy Bożej działającej w życiu człowieka? Czy powoduję, że inni stawiają sobie takie pytania? Czy też wszyscy mnie chwalą, bo jestem jak inni... czy raczej powoduję oburzenie, bo moją relację do Boga, moją wiarę, traktuję poważnie i nie daje to innym spokoju?
Tylko kochany, może kochać.

niedziela, 16 marca 2008

Pojąć i przyjąć

Być uczniem to naśladować Nauczyciela – i to za równo w chwilach dobrych, jak i złych... tak w chwale, jak i w cierpieniu. Nie pojęli tego ci, którzy najpierw w bramach Jerozolimy witali Jezusa, wołając głośno: Hosanna Synowi Dawida! Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie! (Mt 21, 9), a w kilka dni później, przechodząc obok Jego krzyża, przeklinali Go i potrząsali głowami. (Mt 27 39)
Nie pojęli też arcykapłani z uczonymi w Piśmie i starszymi, którzy szydząc, powtarzali: „Innych wybawiał, siebie nie może wybawiać” (...) „niech zejdzie z krzyża, a uwierzymy w Niego” (Mt 27, 41n).
Nie pojęli, bo w ich głowach nie mieściło się, że sukces ziemski Chrystusa nie interesuje... że chwała, jakiej On pragnie nie polega na słownych deklaracjach – jedynie w chwilach triumfu, ale na wytrwaniu z Nim – także w chwilach klęski i trudu.
A czy ja to pojmuję i PRZYJMUJĘ?

piątek, 14 marca 2008

Kamienie

Żydzi porwali kamienie, aby Jezusa ukamienować. Oburzamy się na takie zachowanie. Złości nas brak zrozumienia u "ziomków" Jezusa dla jego słów i czynów (chociaż sami widzieli, że były one dobre)...
A, czy my wierzymy w to, że i dzisiaj On przychodzi, by powiedzieć: "Jestem Synem Bożym"?! Czy oddajemy Mu należny hołd? Czy na serio bierzemy do serca Jego naukę? Czy potrafimy dostrzec w naszym życiu Jego działanie - dobro, które się dzieje na co dzień (a nie tylko "od święta")?
Jakże często i my porywamy KAMIENIE naszej niewiary i pychy... i nic nie może nas już powstrzymać od rzucenia ich w Jego stronę. Jak rzadko powtarzamy za Apostołem: Słowa Twoje, Panie, są duchem i życiem, Ty masz słowa życia wiecznego.

czwartek, 13 marca 2008

Godny wiary?

Kto zachowa moją naukę, nie zazna śmierci na wieki... Te słowa wypowiedział Jezus. Ale dla faryzeuszów wypowiedział je Żyd z Nazaretu, który nawet 50 lat nie miał. Był nie wiarygodny. NIE GODNY WIARY...
A czy ja w to wierzę? Że tak na prawdę nic więcej nie trzeba?! Zachować naukę i wystarczy. Będę żył - szczęśliwie tutaj i wiecznie tam, w niebie... Chyba, że uznam to za wariactwo, opętanie, głupotę... Mam wolny wybór. Ale potem nie mam prawa narzekać. Jezus stawia sprawę jasno. Chcę Mu w końcu uwierzyć, by nie umierać, ale żyć!

poniedziałek, 10 marca 2008

Nie grzesz

Idź, a od tej pory już nie grzesz... Jakże łatwo to powiedzieć. Dlatego te słowa mogę wypowiadać i ja-grzesznik, gdy w konfesjonale szafuję sakrament zbawienia.
Jednak trudno je wykonać. Dlatego, tylko, gdy Chrystus wypowiada te słowa, to przemieniają one natychmiast. I tylko wtedy, gdy staję przed Nim jako grzesznik: w prawdzie i skruszony... Wtedy mogę odejść inny...
Uda się to, gdy Chrystus we mnie zacznie działać... uda się, gdy stanę przed Nim bezsilny, ale także ufny. Wtedy mogę usłyszeć i ja: nie potępiam cię!

niedziela, 9 marca 2008

Opóźniony?

Mimo jednak, że [Jezus] słyszał o (...) chorobie [Łazarza], zatrzymał się przez dwa dni w miejscu pobytu. Zatrzymał się... więc nie był to przypadek, niekonsekwencja, czy lekkomyślność. Jezus wiedział, co robi...
Czasem i w moim życiu Jezus jest "opóźniony". Czasem może nawet więcej niż o dwa dni... Po czasie jednak okazuje się, że wcale nie stracił mnie z oczu... wcale nie przestał się interesować. On tylko wybrał najbardziej dogodny i właściwy czas przyjścia - dla mnie i dla Siebie. Kiedy indziej wskrzeszenie nic by może nie dało...

czwartek, 6 marca 2008

Szarlatan

Gdyby (...) przybył kto inny we własnym imieniu, to byście go przyjęli. Jakże boleśnie uderzają te słowa - we mnie i każdego z nas. Przecież łatwiej nam (nieskończenie) uwierzyć człowiekowi - nawet największemu szarlatanowi - niż Bogu. Bo On jest niepojęty i nieodgadniony, a człowiek... co najwyżej (?) nieuczciwy.
Mimo to wciąż bardziej wierzymy tym, którzy zostali stworzeni niż Stwórcy; tym, którzy zostali zbawieni niż Zbawicielowi; tym, którzy święci nie są, niż Uświęcającemu. A przecież właśnie jedynie On nie jest szarlatanem...

środa, 5 marca 2008

Lustro

...nie szukam bowiem własnej woli, lecz woli Tego, który mnie posłał. Jakże na co dzień te słowa daleko są de mnie. Szukam swojej woli i nie mam co do tego wątpliwości. Szukam siebie zbyt często i zbyt intensywnie. Szukam i nie znajduję, bo nie mogę znaleźć.
Gdy czasem staję przed lustrem, by (najczęściej) zgolić wyrosły zarost, to nigdy - do dzisiaj - nie przyszło mi do głowy pytanie, czy chociaż odrobinę podobny jestem do Niego - do Chrystusa? Nie, nie tak zewnętrznie, ale tak w środku... Ciekawe dlaczego? Może dlatego, że Go nie szukałem... także w sobie...

poniedziałek, 18 lutego 2008

Zdrowie

Szlachetne zdrowie nikt się nie dowie jako smakujesz, aż się zepsujesz... Miał poeta świętą rację. Poczułem na własnej skórze jak słodko smakuje zdrowie - to codzienne, niedoceniane, przechodzone i zapomniane. Dzięki za nie Boże!
A co do słów: bądźcie miłosierni? Posłuchajcie...

środa, 13 lutego 2008

Znak

...żaden znak nie będzie dany prócz znaku Jonasza... To nie wystarczy? A zatem już nic nie może zdziwić i zadziwić ludzi współczesnych Jezusowi i współczesnych ludzi? Wszędzie doszukają się "oszustwa", "sztuczki", "racjonalnego wytłumaczenia"?
I tak też będzie, gdy On zmartwychwstanie. Uwierzą tylko ci, co poza rozumem użyją serca.

PS
Choruję... dalszy ciąg...

poniedziałek, 11 lutego 2008

Brat

Panie, kiedy widzieliśmy cię głodnym... spragnionym.. przybyszem.. chorym lub w więzieniu?
Ile to razy i mnie się przydarzyło, że odwróciłem wzrok - zakłopotany czyjąś bezradnością... Ile razy wolałem odczytywać w wyciągniętej dłoni, prośbę oszusta i alkoholika, niż BRATA.
Po której stronie stanę? Owiec czy kozłów? Tych co uczynili chociaż odrobinę, czy tych, co nic nie zdołali uczynić?
Wstrząsające pytanie. Wstrząsające, jak każda nieświadomość w naszym postępowaniu. Można ominąć człowieka - potrzebującego lub nie - i równocześnie omijać Jezusa.

niedziela, 10 lutego 2008

Słowo Boże

Nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym (posłuchajmy dobrze: KAŻDYM) słowem, które pochodzi z ust Bożych... To są słowa Jezusa, którymi odpowiada na pokusy Szatana.
I co ważne, a nawet tragiczne, także Zły zna Słowo Boże – i to o wiele lepiej niż my. Nawet posługuje się nim biegle... tyle tylko, że nie zamierza według niego żyć.
A ja? Czy poza małymi fragmentami Starego Testamentu – opowiedzianymi mi kiedyś w dzieciństwie – coś jeszcze pamiętam z Pisma Świętego?
Czy coś jeszcze zapadło mi w serce i zmienia moje życie – każdego dnia?

sobota, 9 lutego 2008

Grzesznik

Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników. Jakże to pocieszające. Jestem grzesznikiem, więc jestem powołany i potrzebuję lekarza (także tego cielesnego, bo dopadło mnie przeziębienie :)) Przyjdź Panie Jezu - ulecz mnie z grzechu mojego i powołaj mnie... do sprawiedliwości.

piątek, 8 lutego 2008

Wesele

Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Ciągle na nowo odkrywam, że Jezus jest obecny w moim życiu, że interweniuje w nim, że ratuje mnie przede mną samym...
A skoro tak, to jak mogę być smutny? Przecież nikt mi Go nie zdoła odebrać - chyba, że sam Go stracę: najczęściej przez własną głupotę.
Obym jednak potrafił się cieszyć, zamiast szukać "dziury w całym"...

czwartek, 7 lutego 2008

Decyzja

Syn Człowieczy (...) będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie. Albo w to uwierzą, albo staną po stronie zdrajców i morderców... Albo pójdą za Nim do końca, zaprą się siebie... stracą swoje życie [ziemskie]... albo stracą duszę.
Wybór dokonuje się każdego dnia. Chrystus codziennie umiera albo zmartwychwstaje w NAS... On już zwyciężył, ale tylko wtedy mogę być szczęśliwy (błogosławiony), gdy w to uwierzę, gdy Mu na prawdę zaufam...
DECYZJA ta zaważy nie tylko na tym co tu i teraz, ale jeszcze bardziej na tym, co jutro i w wieczności... Panie przymnóż nam wiary!...

środa, 6 lutego 2008

Nawrócenie

Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi... aby was widzieli... A dzisiaj słyszę także: "Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię". Nawrócić się mam JA - do Boga, ale dla siebie, a nie dla innych...
...inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w Niebie. Ta nagroda na nas czeka! Nawet jeśli próbowałem tysiąc razy i nie wiele z tego wyszło, nie wiele pozostał, to warto spróbować jeszcze raz... "Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego"! I JA mogę się NAWRÓCIĆ, jeśli tylko pozwolę JEMU działać...

wtorek, 5 lutego 2008

Ocalenie

Żebym się chociaż Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa. Nic więcej nie potrzeba. Tylko dotknąć się płaszcza - nawet nie trzeba rozmawiać, prosić, wyjaśniać, czy tłumaczyć. ON wszystko wie!
Wystarczy wiara, która opiera się na doświadczeniu własnej słabości i ułomności, zawodności ludzkiej pomocy (lekarzy, szarlatanów, naszych własnych pomysłów na wyzdrowienie).
Nie jest to łatwe... Ale właśnie dlatego tak skuteczne. Jak wstrętne gorzkie lekarstwo, które już przy pierwszej dawce zwalcza chorobę.
Tylko w ten sposób można bowiem usłyszeć: twoja wiara cię OCALIŁA, idź w pokoju...

poniedziałek, 4 lutego 2008

Opętany

...zaczęli Go [Jezusa] prosić, żeby odszedł z ich granic. Przedziwne słowa: odejdź, bo widzieliśmy, co uczyniłeś... bo słyszeliśmy, że opętany nazwał cię Synem Boga Najwyższego... bo stado świń, zostało opętane przez demona (demonów), którego było legion (czyli ok 6000! wg. miary rzymskiej) i zginęło w odmętach jeziora... Odejdź, bo jesteś nam niewygodny - TY Bóg jesteś nam niepotrzebny: zawadzasz, przeszkadzasz, burzysz nasz spokój...
Ile razy i ja staję pośród tych, co Boga wyganiają ze swego życia? Ile razy i ja pozwalam się OPĘTAĆ złu, które bluźni wobec Bożych cudów i Bożej mocy...
Ale Bóg stawia na mojej drodze świadków - tych, którzy się nawracają, jak ten Opętany, by mówili mi co Pan im uczynił i jak się ulitował nad nimi... i nade mną!

niedziela, 3 lutego 2008

Błogosławiony

Przypatrzmy się bracia powołaniu naszemu... jakie ono jest? To być Błogosławionym - Szczęśliwym. A co to znaczy? Czym są błogosławieństwa? Niech wypowie się Autorytet, Papież Benedykt XVI, który tak o nich napisał w "Jezusie z Nazaretu" (s. 70n):
Błogosławieństwa są paradoksem - kryteria świata zostają obalone... są obietnicami, z których wyłania się nowy obraz świata i człowieka. (...) Z chwilą, gdy człowiek zdecyduje się patrzeć na wszystko z perspektywy Boga i tak też żyć, gdy przebywa się drogę z Chrystusem, wtedy żyje według nowych kryteriów i coś z tego, co ma dopiero nadejść, jest już teraz obecne. (...)
Błogosławieństwa są realizacją Krzyża i Zmartwychwstania w egzystencji ucznia. Do ucznia odnoszą się one dlatego jednak, że w sposób wzorcowy zrealizowały się najpierw w samym Chrystusie. (...) zapraszają nas one do WSPÓLNOTY Z NIM.
[podkreślenie moje]

sobota, 2 lutego 2008

Zbawienie

Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twojemu w pokoju... Wstrząsające słowa: człowiek w poorze prosi Boga o śmierć. I to nie dlatego, ze cierpi, że jest chory, że dłużej już nie chce znosić ziemskiego życia... Nie! On właśnie ujrzał zbawienie i dlatego, chce go już zasmakować.
Dlaczego ja tak nie potrafię? Dlaczego za wszelka cenę chce przedłużyć swoje ziemskie życie? Czy nie dlatego, że jak dotąd nie spotkałem, nie ujrzałem tak na prawdę ZBAWIENIA... albo inaczej - ciągle w nie nie wierzę?
Czyż nie dzieje się tak, bo ciągle jeszcze
Duch Święty nie spoczywa na mnie? Duch Boży ciągle nie kieruje całym moim życiem, wiec i na śmierć ciągle nie jestem gotowy...

wtorek, 29 stycznia 2008

Rodzina

Kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką. Nie łatwo być "rodziną" Chrystusa. Nie staniemy się nią przez więzy krwi... nie pomoże także silna wola (bo moja, a nie Boża)... nie wystarczy także sam chrzest. Mam pełnić Jego wolę. A to się może stać tylko wtedy, gdy będę wśród siedzących dokoła Niego... I to najbliżej jak tylko się da - by usłyszeć co mówi.

PS.
Znikam na kilka dni i chyba nie będę miał dostępu do netu...

poniedziałek, 28 stycznia 2008

Wzrok

O Jezusie mówili: Ma ducha nieczystego. Patrzyli tylko z pozoru. Dostrzegali to, co widoczne dla oczu. A to, co On czynił wymykało się ich poznaniu. A skoro ONI tego nie pojmowali, to na pewno (!) pochodziło to od Złego... Innego wyjścia nie dostrzegali.
Jakże inaczej (i trafnie) w tym kontekście brzmią słowa św. Tomasza z Akwinu: "Mylą się o Boże w Tobie wzrok i smak. Kto się im poddaje temu wiary brak..."

niedziela, 27 stycznia 2008

Światość

Lud, który siedział w ciemności, ujrzał światło wielkie... Spełniło się to, co zapowiedział Prorok Izajasz. Spełniło przez przyjście Chrystusa - Światłości świata. Ale to On także powiedział: Wy jesteście światłem świata. Ja i ty.
Jak świecę? Czy moje światło rozświetla ciemności innych... czy raczej je pogłębia, bo kopcę, jak stara lampa oliwna... Czy mam Światło w sobie, by dać je innym, czy raczej pochłaniam jedynie - nic nie dając w zamian?
Światło "umiera", "traci życie", dając swą moc i jasność dla innych... A ja? Czy nie korzystam raczej z innych jak z paliwa?
Ale i tutaj jest rozwiązanie: nawracajcie się! To słowa Jezusa. To zadanie na każdy dzień. Świecić może bowiem tylko ten, kto ma w sobie Światłość, tylko ten, kto jest zwrócony (nawrócony) do światła... Niech nasze światło tak świeci, by inni widzieli w nas działającego Boga!

sobota, 26 stycznia 2008

Wariat

...wybrali się bliscy, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: "Odszedł od zmysłów". Jak rzadko o mnie inni mogą tak powiedzieć. Staram się dopasować do otoczenia, nie wychylać, nie odróżniać zbytnio. Jeśli już robię coś ponad normę, to tak, jakby to był jakiś wstyd.
I to chyba jest przyczyna niepowodzeń apostolskich... Pociągnąć innych, zafascynować, zapalić może bowiem tylko ten, kto rzeczywiście zwariował... dla Boga.
Takimi wariatami byli Tymoteusz i Tytus. Oni postawili wszystko "na jedną kartę". I wielu dzięki temu przekonali, że to jest właśnie to! Nie lękali się, "nastawali w porę i nie w porę" (2 Tm 4,1)...
A ja tak bardzo boję się zrobić z siebie WARIATA...

piątek, 25 stycznia 2008

Droga

...idźcie na cały świat! Nie łatwe zadanie, ale także wspaniała perspektywa. Z jednej strony ciągle wielu jeszcze do spotkania, z drugiej tak wielu już spotkanych. Wielu wciąż jeszcze nie słyszało o Jezusie, ale sporo jest też tych, którzy już także włączyli się w ten nurt...
Droga jest wyznacznikiem naszego życia. Od pierwszych chwil chrześcijaństwa aż po ostatnie (nasze chwile). Jezus wędrował przez Palestynę, uczniowie poszli poza nią, a Paweł - aż po krańce świata. Podobno był nawet w Hiszpanii...
Najpierw jednak wyruszył do Damaszku i tam, nieopodal tego miasta, wszystko się dla niego zaczęło. Z nami też tak jest - droga ma początek w spotkaniu ze ZMARTWYCHWSTAŁYM, w NAWRÓCENIU.
Inaczej nie dojdziemy nawet do granicy naszego miasta, co ja piszę - nawet do progu...

czwartek, 24 stycznia 2008

Tłum

...szło za Nim wielkie mnóstwo ludu... Nie wiem, czy jestem w stanie to sobie wyobrazić, ale przychodzi mi na myśl chociażby procesja na "Boże Ciało". Wielki tłum... odświętna atmosfera... upał... płaczące dzieci... straganiarze... i ON.
Tylko, gdy się chwilę nad tym zastanowię, to pytam: czy ja jestem pośród tego "mnóstwa ludu"? A jeśli tak, to dlaczego? Ci ludzie z Galilei szli z bardzo konkretnych pobudek: wielu bowiem uzdrowił. Nie byli bezinteresowni, ale wiedzieli, po co idą!
A ja, czy zawsze wiem, dlaczego idę za NIM? Może trochę z przyzwyczajenia... trochę z rozpędu... bo nie mam akurat nic lepszego do roboty... bo tak wypada... bo inni idą... Ale, czy to wystarczy? Na początek może i tak, ale po pewnym czasie zacznie już coś doskwierać: słońce, pragnienie, ból stóp i ten tłum... Czy wtedy także za NIM pójdę?

środa, 23 stycznia 2008

Faryzeusze

...wyszli i ze zwolennikami Heroda zaraz odbyli naradę przeciwko Niemu, w jaki sposób Go zgładzić.
Faryzeusze! Jakże daleko stali od Boga, chociaż On przebywał pośród nich. Doświadczyli ewidentnej łaski, ujrzeli cud, a ważniejsze było zimne prawo i kalkulacja zysków i strat. Bo On im zagrażał, burzył ich porządek, który już dawno przestał być Bożym porządkiem.
Faryzeusze... Ilu z nas zalicza się do nich?! Ileż to razy ja nie zgadzam się na Bożą interwencję... na to, czego On oczekuje i co czyni w moim, czy cudzym życiu - nie pytając się o moją(!) zgodę - ponieważ uważa to za słuszne?! Iluż razy jestem gotowy przytaknąć nawet wrogom (także osobistym), byle tylko okazało się, że to ja, a nie ON, mam rację.
I tylko sparaliżowany strachem chory - z uschłą ręką i ogromną wiarą doświadcza CUDU...

wtorek, 22 stycznia 2008

Św. Wincenty Pallotti

Jest naszym zadaniem współpracować w głoszeniu Ewangelii... napisał św. Wincenty Pallotti, rzymski kapłan, który założył Stowarzyszenie Apostolstwa Katolickiego (czyli pallotynów), do którego blogujący należy.
Dzisiaj nasze (tj. pallotyńskie) święto, więc post jest krótki :-)

poniedziałek, 21 stycznia 2008

Uczeń

...nowa łata obrywa jeszcze część ze starego ubrania i robi się gorsze przedarcie. (...) [nowe] wino rozerwie bukłaki, i wino przepadnie, i bukłaki. Być uczniem Chrystusa, to więc nie tylko być człowiekiem bardzo religijnym, pobożnym, ale przede wszystkim być Jego naśladowcą i wyznawcą – tzn. chrześcijaninem – zwolennikiem Chrystusa, tak w codzienności, jak i w obliczu prześladowań, czy męczeństwa (jak św. Agnieszka).

niedziela, 20 stycznia 2008

Baranek

Oto Baranek Boży, który gładzi GRZECH świata... Codziennie, jako kapłan, wypowiadam te same słowa. Ale wcale nie przypominam św. Jana Chrzciciela, który innym wskazuje drogę do zbawienia. A przynajmniej tego nie czuję. Chociaż, może jednak doświadczenie katechez ewangelizacyjnych coś innego mi pokazuje...
A może to jest tak, że nie dostrzegam sam jeszcze tego, co inni już zobaczyli?! Może po prostu nie widzę, że ten Baranek umarł także za moją cząstkę GRZECHU tego świata, że umarł i za mnie...?! Obym spotkał Jana, który mi o tym przypomni.... Obym gotowy był otworzyć się na tę nowość.

sobota, 19 stycznia 2008

Lekarz

Nie potrzebują lekarza zdrowi... Jakże to logiczne i oczywiste słowa. Aż tak, że niepojęte w prostocie. A jednak najczęściej to właśnie o nich zapominamy. Uznaję siebie za zdrowego i nie idę do lekarza, bo po co?! Dopiero gdy już z bólu nie wytrzymuję, to zaczynam rozpaczliwie szukać pomocy - czasem zamiast u Lekarza, to u "znachorów".
A przecież wystarczy tylko, i aż, przyznać się, do tego, że choruję, że sprawiedliwy nie jestem, że grzech we mnie siedzi. A potem iść do Lekarza. Ale to właśnie najtrudniejsze...

piątek, 18 stycznia 2008

Paralityk

...wstań, weź swoje łoże i idź do domu. To znaczy: bądź wolny, przestań już być paralitykiem. Niech nic już cię nie ogranicza!
Jakże bardzo potrzeba nam tych słów na co dzień. Bo doświadczamy ciągle tego samego - coś nas ogranicza, coś przytrzymuje, że nie możemy się swobodnie poruszać. I nie koniecznie musi to być grzech. Czasem są to nasze przyzwyczajenia, czasem moda, konwenanse, ludzkie oko i słowa...
Wciąż jesteśmy PARALITYKAMI. I wciąż potrzebujemy uwolnienia. Panie przymnóż nam wiary!

czwartek, 17 stycznia 2008

Wiemy?

Uważaj nikomu nic nie mów... lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać... Jakże często MY WIEMY LEPIEJ, lepiej nawet (a może przede wszystkim) od Boga. Wiemy co dobre dla nas... co nam zaszkodzi... co przyniesie korzyść. Wiemy, że PEWNIE TAK BĘDZIE LEPIEJ, ale nie wiemy tego NA PEWNO. Jak w tej reklamie... A BÓG WIE NA PEWNO, jak będzie NAJLEPIEJ.
PS.
Wprowadziłem delikatny "lifting" strony... Mnie się bardziej widzi...

środa, 16 stycznia 2008

Cud (prawdziwy)

Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił. W tych krótkich słowach św. Marek ujmuje relację z jednego dnia zbawczej działalności Jezusa.
Wydają się te słowa bardzo lakoniczne i jakby beznamiętne. Zero w nich emocji, uniesienia, radości. Suchy fakt. Stwierdzenie. A może inaczej by do nas w ogóle nie dotarły? My przecież już do tego wszystkiego, tak bardzo się przyzwyczailiśmy!
Jezus uzdrawia... A cóż w tym nadzwyczajnego?! - zdajemy się pytać. A może jednak pora się zatrzymać i podziękować?! Może jednak to jest CUD (prawdziwy)?!

wtorek, 15 stycznia 2008

Wyznanie

...wiem kim jesteś... Przejmujące są te słowa w ustach człowieka opętanego przez ducha nieczystego. W istocie bowiem jest to wyznanie wiary demona w świętość Jezusa. Złe duchy wierzą i drżą. One tak! A ja? Strach pomyśleć, a co dopiero wypowiedzieć...
Skończyłem właśnie kolędę. Nie łatwy to czas, ale i piękny. Masa sympatycznych i radosnych spotkań, ale i wiele problemów, złości i pretensji. Nikt jednak nie pozostał obojętny. Nawet jeśli wolał udawać, że w domu go nie ma - to i tak zajmował jakieś stanowisko, wyrażał (postawą, słowem?) swoją niechęć czy też strach.
Tak czy siak, niech Bogu będą dzięki... za wszystko. I do następnego roku! (jak Pan pozwoli)

poniedziałek, 14 stycznia 2008

Powołanie

...byli w łodzi i naprawiali sieci... zaraz ich powołał. Zajmowali się tym, jak co dzień i za pewne nudziło to ich, bo cóż fascynującego może być w wyciąganiu resztek wodorostów, zszywaniu poszarpanych sieci, czy oczyszczaniu z cuchnącego mułu. I od tego uwolniło ich proste słowo: Pójdźcie za mną!
Często myślimy, że powołanie jest przede wszystkim do czegoś. I to prawda. Ale może warto zatrzymać się i podziękować za to, od czego zostaliśmy uwolnieni: od szarości codzienności, powtarzalności przyzwyczajeń, porwanych ambicji, zaplątanych ludzkich opinii i szlamu naszych grzeszków. To wszystko za nami!
Teraz możemy ludzi łowić - każdy tak jak potrafi, każdy tak, jak mu to zostało zlecone. Tutaj nigdy nie wiadomo, co może się trafić, co kryje się za zakrętem. Ale właśnie to pociąga i intryguje...

niedziela, 13 stycznia 2008

Wolność

Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby... Mogę i ja dziś te słowa powtórzyć za moim świętym Imiennikiem. Bóg nie patrzy na moje grzechy, zdrady i ucieczki. Daje ciągle nową szansę... jeśli tylko chcę wrócić.
Jakże wspaniała to wiadomość, że mam szansę! Mogę zacząć od nowa. Tylko, czy będę chciał? Bo deklaracje są piękne, ale tylko do czasu... Chęci i zamierzenia wzniosłe, ale tylko na chwilę. A potem zapominam, że jestem WOLNY i znowu pozwalam, by kierował mną Inny-Zły. Poddaję się dobrowolnie i jeszcze narzekam, że mi ciężko i źle.
Dziś dzień Pański - Niedziela Chrztu Chrystusa. Mnie także kiedyś ochrzczono... Jak rzadko o tym pamiętam! Jak mało za to dziękuję! A przecież, to tam otrzymałem ten najważniejszy dar - WOLNOŚĆ. Obym potrafił z niego korzystać...

sobota, 12 stycznia 2008

Dzień drugi

...zacząłem jak zwykle od spotkania z Panem. To niezwykłe, że tak łatwo mogę się do tego przyzwyczaić... A przecież to nie takie oczywiste. Potrzeba by On wzrastał a ja się umniejszał. Hm... potrzeba, ale to nie łatwe. Ciekawe jak mi to dziś pójdzie...

piątek, 11 stycznia 2008

In nomine Patris...

...zaczynam! Dawno już myślałem, by każdego dnia chociaż NA CHWILĘ móc się ZATRZYMAĆ... wysiąść z pędzącego świata... i może (jeśli ktoś zechce przeczytać) podzielić się tym z innymi.
Także w ten sposób można innych (i siebie) prowadzić do Boga. Zatem zaczynam.