sobota, 18 lipca 2009

Ojcowska dłoń

Dziś dzień odpoczynku, a właściwie słodkiego lenistwa. Tylko, czy owoce nie będą z tego kwaśne?
***
Ale w Ewangelii słyszę, że Chrystus jest Tym, który trzciny zgniecionej nie złamie ani knota tlejącego nie dogasi. Słowa te oczywiście nie usprawiedliwiają mojego grzechu czy mojej słabości (i nie chcę nawet, by tak było), ale jednak dają nadzieję, że Zbawiciel jest Cierpliwy i wielkiego Miłosierdzia. Do póki widzi nadzieję, do póty nie zniszczy życia, które jeszcze się tli.
Mogą przekreślić nas ludzie, układy, nasze serca i my sami siebie, ale Bóg zawsze pragnie wyciągnąć do nas Ojcowską dłoń. Oczywiście ode mnie zależy, czy ją przyjmę, czy z szacunkiem i pokorą ucałuję, czy też odrzucę, albo (nie daj Boże) opluję. On daje mi szansę. Tylko, czy ja z niej skorzystam...

Brak komentarzy: