piątek, 3 lipca 2009

Dotykając nieznanego

Powyższy tytuł odnosi się dziś za równo do minionego dnia, jak i do Słowa. Ale po kolei...
***
Rano poszliśmy (ze Współbratem) na uczelnię. I od razu doświadczyliśmy włoskiego stylu: Professoressa spóźniła się ze 20 minut, po czym połowie z nas kazała wyjść, bo mamy być podzieleni na grupy (wiedzieliśmy o tym, ale nikt nie zadecydował "za nas" do której grupy chcemy należeć). No więc był powrotny spacer przez miasto, a potem (po 2 godzinach) spacer na uczelnię(bis).
W grupie okazało się, że są sami nie-Europejczycy i to już była dla mnie nowość. Ale jeszcze większą nowością byłem ja (oraz Współbrat i dwaj kapłani z Nigerii, a także dwie Siostry z Azji) dla kolegi z Chin: Che cosa e sacerdote? Qui e chiesa? :-)
***
Mio Signore e mio Dio!
- okrzyk Tomasza jest także dotknięciem nieznanego. Zdziwieniem (ale i zaraz wyznaniem wiary) wobec (i w) Tego, którego - tak na prawdę - się nie znało do tej pory! I tu rodzi się pytanie: czy jeszcze potrafię dotykać nieznanego/Nieznanego? Czy też "pozjadałem wszystkie rozumy"? Potrzeba mi wciąż pochylać głowę i zginać kolana przed Tajemnicą!

Brak komentarzy: