sobota, 11 lipca 2009

Wydać owoce

A dziś był Asyż. Właśnie wróciłem i dotarło do mnie, że w dniu św. Benedykta odwiedziłem innych Wielkich świata, który wydaje się, że bezpowrotnie minął (a szkoda) - św. Franciszka i św. Klarę.
Jakby na potwierdzenie tych słów zderzyły się dziś (we mnie i wokół mnie) dwa światy - cisza panująca przy kościółku św. Damiana i gwar głównej ulicy/placu w P. Z jednej strony zaduma i doświadczenie (autentyczne!) spotkania z Bogiem, z drugiej - (nie mniej autentyczne) doświadczenie spotkania z tym światem. Dobry dzień... Wiele dał mi do myślenia... No i jeszcze kawałek (sporej wielkości) storia di chiesa.
***
A w Ewangelii (przynajmniej tutaj ;) usłyszałem: Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który [go] uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Jakże to prawdziwe i na czasie w kontekście dzisiejszego dnia. Były takie latorośle, jak Francesco, Clara, Benedetto i przyniosły/noszą owoce po dziś dzień.
Jakże mi do Nich daleko! I jak bardzo potrzebuję być oczyszczony przez słowo, które wypowiada Pan! A Słowo dziś mówi: dla prawych On chowa swą pomoc, On - tarczą żyjącym uczciwie. On strzeże ścieżek prawości, ochrania drogi pobożnych. Panie strzeż mojej drogi!

Brak komentarzy: