czwartek, 17 września 2009

Niekonsekwentny

Wszedłem do twego domu, a nie podałeś Mi wody do nóg... Nie dałeś Mi pocałunku... Głowy nie namaściłeś Mi oliwą... Jezus czyni tymi słowami wyrzuty faryzeuszowi, do domu którego został zaproszony. Można by powiedzieć, że przypomina mu zasady dobrego wychowani, do których tamten się nie zastosował. Ktoś powie - i cóż w tym wielkiego?!
Otóż Chrystus wykorzystuje tę sytuację, by pokazać - także mnie - jak bardzo ważny jest praktyczny wymiar miłości. Bo łatwo jest czynić "nadzwyczajności" (zaprosić na ucztę), ale o wiele trudniej trwać w miłości na co dzień.
I wcale Jezus nie zamierza wmawiać nam, że potrafimy pokochać Go miłością całkowicie bezinteresowną. Nie! Wręcz przeciwnie - potwierdza przecież słowa faryzeusza: będzie bardziej miłował (...) ten, któremu więcej darował Pan jego.
I tu jest cała moja niekonsekwencja. Byłbym wielkim kłamcą, co więcej czyniłbym z Boga kłamcę (por. 1 J 1,10), gdybym stwierdził, że nie darował mi bardzo, bardzo, bardzo wiele. A jednak, nie miłuję Go "bardzo, bardzo, bardzo". Do mnie nawet słowa Chrystusowego wyrzutu - ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje - nie mają zastosowania. Tak bardzo jestem niekonsekwentny!
Panie przymnóż mi miłości - jeśli nie tej całkowicie bezinteresownej, to przynajmniej tej wypływającej z wdzięczności!

Brak komentarzy: