niedziela, 27 września 2009

Lepiej jest...

...dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła...
Na co dzień zdaję się nie dostrzegać tej prawdy, że grzech towarzyszy mojemu życiu, że jest (niestety) jego integralną częścią - i to już od pierwszych chwil "używania rozumu". Nie oznacza to jednak, że go nie ma.
Z drugiej zaś strony nie mogę "przeceniać" jego roli! Nie może być tak, że to grzech "kieruje" moimi poczynaniami, że jest pierwszą i ostatnią sprawą moich dni!
Co mam zatem czynić, by tak się nie działo? Jezus mówi dziś wyraźnie: Jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; (...) I jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; (...) Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je...
Wstrząsające te słowa, są takie właśnie po to, by mnie pobudzić do myślenia. Jednak nie o tym, "jak będę "wyglądał/a" bez nogi czy ręki?", ale o tym, "co się ze mną stanie, jeśli nie pozbędę się przeszkody na drodze do Zbawienia?".
Jezusowi nie chodzi więc (broń Boże!) o to, byśmy stali się "kalekami cielesnymi", ale o to, byśmy nie byli "kalekami duchowymi"! Grzech bowiem jest ciężką chorobą ducha, która potrzebuje radykalnego (ale i skutecznego) leczenia - najczęściej właśnie "amputacji" tego, co powoduje samą chorobę.
Nie mam więc, co żałować tych obszarów mojego życia, które - chociaż może nawet (o zgrozo!) podobają mi się, to jednak niechybnie prowadzą do mojej i (najczęściej także) cudzej zguby!
"Do nieba" bowiem "idzie" nasza dusza, a nie ciało! Zadbajmy więc bardziej o to, co trafi tam, niż o to, co pozostanie tutaj. Tak będzie naprawdę lepiej - i dla nas i dla innych!

Brak komentarzy: