środa, 23 stycznia 2008

Faryzeusze

...wyszli i ze zwolennikami Heroda zaraz odbyli naradę przeciwko Niemu, w jaki sposób Go zgładzić.
Faryzeusze! Jakże daleko stali od Boga, chociaż On przebywał pośród nich. Doświadczyli ewidentnej łaski, ujrzeli cud, a ważniejsze było zimne prawo i kalkulacja zysków i strat. Bo On im zagrażał, burzył ich porządek, który już dawno przestał być Bożym porządkiem.
Faryzeusze... Ilu z nas zalicza się do nich?! Ileż to razy ja nie zgadzam się na Bożą interwencję... na to, czego On oczekuje i co czyni w moim, czy cudzym życiu - nie pytając się o moją(!) zgodę - ponieważ uważa to za słuszne?! Iluż razy jestem gotowy przytaknąć nawet wrogom (także osobistym), byle tylko okazało się, że to ja, a nie ON, mam rację.
I tylko sparaliżowany strachem chory - z uschłą ręką i ogromną wiarą doświadcza CUDU...

1 komentarz:

Omnislash MindBlow pisze...

Ten urywek mnie na 'chwilę zatrzymał'..

"Iluż razy jestem gotowy przytaknąć nawet wrogom (także osobistym), byle tylko okazało się, że to ja, a nie ON, mam rację."

No właśnie. Czasem zastanawiam się, że nam, ludziom wydaje się to wszystko takie proste. Łatwo naginamy nasze wyobrażenia do naszych racji i sami siebie usprawiedliwiamy za grzechy. Wydaje nam sie że to właśnie my mamy racje.

Na szczęście czasem otwieramy oczy, i przyznajemy Mu racje.


PS Oj, proszę Księdza, pomysł bardzo dobry. Ten blog faktycznie zatrzymuje chwilę. :) takie zatrzymanie się w ciągu dnia i przemyślenie pewnego aspektu swojego życia. Przynajmniej dla mnie.

Pozdrawiam.
M.W.