poniedziałek, 10 sierpnia 2009

S. Lorenzo

... czyli "po naszemu" św. Wawrzyniec. Zginął śmiercią męczeńską w III w po Chrystusie. Dziś zgromadził w tutejszej Katedrze trzech Biskupów, kilkudziesięciu kapłanów i liczne (jak na tutejsze warunki) grono wiernych oraz... trzech żonatych mężczyzn, którzy zapragnęli bardziej ofiarować swe życie Bogu, czyli kandydatów na diakonów stałych. Msza święta - według mnie (chociaż odprawiona "po włosku", tzn. trochę bez przygotowania np. służby liturgicznej) - piękna i radosna. Wróciłem prawdziwie nakarmiony Słowem i Ciałem Pana...
***
Patrząc zaś na Tych Trzech przyszło mi na myśl to zdanie z Ewangelii dzisiejszej: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. I gorzkawa refleksja: dorośli, żonaci mężczyźni tutaj, we Włoszech, coś zrozumieli, czegoś zapragnęli... a tak wielu młodych nie szuka tego. Dlaczego? Czy przyczyna nie tkwi właśnie w niechęci do "obumierania"?
Św. Wawrzyńcze módl się za nami!

Brak komentarzy: