piątek, 7 sierpnia 2009

Muzyka i ekonomia

Byłem dziś na koncercie muzyki poważnej. Nie planowałem tego, ale nie żałuję - fajnie czasem się tak "ukulturalnić". A słuchając tej muzyki i podziwiając grających, przyszło mi do głowy, że w jakimś stopniu (i szczególnym sensie) realizują...
***
...zdanie z dzisiejszej Ewangelii: kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Oczywiście może motywacja inna (nie z powodu Pana), ale jednak...
...toż to definicja całego życia pianisty. Najpierw długie lata przygotowania, żmudnych ćwiczeń, wielu błędów, a może i łez, by w końcu, kiedyś, po latach zasiąść przy instrumencie i zagrać tak właśnie, jak tego wszyscy się spodziewali, albo jeszcze piękniej.
Dlaczego zatem nie mam naśladować właśnie pianisty - wytrwałego, konsekwentnego, owszem obdarzonego talentem, ale także pracowitego?! Przecież właśnie tego mi trzeba, bym i ja zyskał a nie stracił, tracąc jednak... Tak to już jest, ta "Boża" ekonomia: On inwestuje w nas wszystko, ale tylko wtedy to w nas zaprocentuje, jeśli zechcemy z Nim współpracować.

Brak komentarzy: