wtorek, 18 sierpnia 2009

Cóż otrzymamy?

To pytanie zadaje Piotr - Apostoł i każdy z nas. Nie potrafimy bowiem czynić wszystkiego bezinteresownie. Owszem stać nas na gesty (pojedyncze i bardzo symboliczne) ofiarności. Postawa rezygnacji czy "zatracenia siebie" jest jednak od nas daleka. Jezus nas zna, dlatego mówi: każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy.
***
Wydawać się to może tylko "pobożną" obietnicą, pocieszeniem "dla naiwnych", zapowiedzią dalekiej przyszłości... Że tak nie jest, chciałbym zaświadczyć (ośmielam się!) z perspektywy tych moich 10 lat od pierwszego "tak". Nie twierdzę, że potrafiłem zostawić wszystko. Wręcz przeciwnie, tak na prawdę zostawiłem nie wiele. Otrzymałem jednak o wiele więcej niż "stokroć tyle" - i to dosłownie (!) "sióstr, braci, domów..."
Jest tak nie dlatego, że na to zasłużyłem! Wręcz przeciwnie. Mógłbym powiedzieć za Gedeonem: ja jestem ostatni. I nie jest to (mam nadzieję) fałszywa skromność. Dziś, właśnie tak się czuję. Nie zasłużyłem w najmniejszym stopniu na to, co otrzymałem! I wierzę, że to nie koniec.

Brak komentarzy: