czwartek, 4 listopada 2010

Mam prawo?!

Dziś niemal każdego dnia słyszę i czytam, że „mam prawo...”. Mam prawo do wychowania bez stresu... do posiadania potomstwa... do „świętego spokoju”... do myślenia „jak mi się żywnie podoba”... Mam prawo! A właściwie nie tylko mam prawo, ale mnie to się zwyczajnie „należy”! 
Takie przekonanie pojawia się także w naszym życiu wewnętrznym: „mam prawo do chwili szaleństwa”... do „chwili zapomnienia”... do „dania sobie luzu”... a może nawet do życia „według mojego widzimisię” – bez norm i zasad, bo przecież tylko ja sam wiem najlepiej, co dla mnie dobre... co mi się należy. Problem zaczyna się jednak, gdy odzywa się sumienie. Gdy do głosu dochodzi obecny w moim życiu (mino wszystko) Bóg. Czasem myślenie pod tytułem „mam prawo...” przenosimy także na nasze relacje z Bogiem. I żądamy wprost tego przebaczenia, bo ono się nam „należy”. Dlaczego? No przecież Bóg jest miłosierny i zawsze przebacza... 
To takie oczywiste? Bóg przebacza nie dlatego, że zasługujemy na to, czy że nam się to należy, ale dlatego, że pragnie dać kolejną szansę grzesznikowi. I to całkowicie za darmo. Bóg pragnie dać szansę także mnie, ponieważ nie chce śmierci grzesznika, ale by się nawrócił i miała życie wieczne. Bóg wobec człowieka, który się zagubił zachowuje się jak pasterz, któremu zaginęła owca i jak kobieta, która straciła drachmę. On zawsze szuka tego, co zginęło... aż do skutku. I zawsze to poszukiwanie jest Jego inicjatywą... inicjatywą Jego miłosierdzia. 
Bóg pragnie okazać nam miłosierdzie. Jest gotowy nam je ofiarować. Poszukuje każdej okazji by tak się stało. Pomóżmy Mu w tym. Najpierw módlmy się o swoje nawrócenie. Prośmy także za innymi. Każdy z nas może stać się owcą, co zaginęła, ale także pasterzem, którzy dzięki swej miłości zauważy, że inny się zagubił. Prośmy także za naszych spowiedników – o mądrość i cierpliwość dla nich, gdy będą nas jednać z Bogiem.
Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste i odnów we mnie moc ducha... miej miłosierdzie dla nas i świata całego.

3 komentarze:

PannaNikt pisze...

W dziejach Jezusa Chrystusa jest taki momęt kiedy przychodzi do niego 10 trendowatych... Jezus ich uleczyl i oni odeszli... tylko jeden wrócił i podziekował Jezusowi ( to chyba był samarytanin) Ta część z Zycia Jezusa Chrystusa pasuje do tego tekst...
Ludzi po prostu sa tak egoistyczni i samolubni ze uwarzaja ze wszystko im ( nam ) sie nalezy... to nasza psychika... jak by nie patrzec ludzie myśla tylko i wylacznie o sobie i wlasnie dlatego nasz cynizm, który fajnie sie wyraza słowami "mam prawo", "nalezey mi sie" itp. ujawnia sie w takich mometach najbardziej...
Pozdrawiam...

Palabra pisze...

Mam prawo.

No mam. Mam Boże prawo - które nie jest wyznacznikiem samych ograniczeń, zakazów i staroświeckich form. To prosta, choć może nie zawsze z górki droga do tego, co najważniejsze - zbawienie.

Ale - niestety, dla niektórych - mam prawo z prawa do zbawienia zrezygnować. Nawet na to pozwala Bóg Ojciec, szanując moją wolność.

Jakub Ruszniak pisze...

Rzeczywiście, jesteśmy tak ukształtowani przez dzisiejsze realia, że łatwo przełożyć to na życie duchowe. A to tak nie działa. Jeśli patrzymy na życie duchowe przez pryzmat praw, to stajemy się trochę jak faryzeusze. A przecież nie o to chodzi. Pozdrawiam serdecznie, z Panem Bogiem! :)