Szymonie, mam ci coś powiedzieć. Słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii przypominają mi jedną z najważniejszych prawd naszej wiary: Bóg pragnie żywego kontaktu z nami. Jest On "zainteresowany" żywą relacją, a nie tylko pozorami. "Udowodnił to", gdy umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie.
Bóg, stając się człowiekiem, dla nas ludzi i dla naszego zbawienia, stał się jednym z nas, byśmy my mogli zbliżyć się do Niego. Ta prawda przypomina mi słowa Papieża Benedykta XVI, które usłyszeliśmy w miniony piątek na zakończenie Roku Kapłańskiego: Bóg osobiście troszczy się o mnie, o nas, o ludzkość. Nie jestem pozostawiony sobie, zagubiony we wszechświecie i w społeczeństwie, wobec którego człowiek jest coraz bardziej zdezorientowany. On sprawuje pieczę nade mną. Nie jest Bogiem dalekim, dla którego moje życie niewiele się liczy. (...) Piękna i pocieszająca jest świadomość, że jest ktoś, kto mnie kocha i troszczy się o mnie. Ale znacznie bardziej decydujące jest, że istnieje ten Bóg, który zna mnie, miłuje i troszczy się o mnie. (...) „Znać”, w rozumieniu Pisma Świętego, nie jest nigdy jedynie wiedzą zewnętrzną, tak jak zna się numer telefonu jakiejś osoby. „Znać” oznacza być wewnętrznie blisko drugiego. Miłować go.
Zatroszczył się o faryzeusza Szymona, o grzeszną kobietę, o swoich uczniów, kobiety, które Mu towarzyszyły... Troszczy się o mnie! Warto, bym dostrzegł to bardzo konkretnie w moim życiu. Bym usłyszał, że i mnie On kocha.